Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Lekkomyślna księżna.djvu/77

Ta strona została uwierzytelniona.

Za słodkie musiało być wino, bo dziwna męczyła mnie czkawka.
— Zaraz wskażę, gdzie sypialnia! — oświadczył.
— Ty... ty... khy... nic nie wskazuj... kochanku... tylko... khy... daj ramię, bo... khy... pijany jesteś i... khy... obawiam się, abyś nie upadł...
Potoczyliśmy się razem do jednej z przyległych komnat.
Prawdę powiedzieć, dobrze rozróżnić nie mogłem, ani co w tej komnacie stoi ani, jak ta komnata wygląda. Rozróżnić dobrze nie mogłem, bo stary wciąż się chwiał i gdzieś uciekał a świeca, którą niósł w ręku, zamieniała się w sto świec, skaczących w różnych kierunkach pokoju.
Wreszcie przystanęliśmy około wielkiego łoża z baldachimem.
— Będzie wielmożny pan porucznik — świszczał mi teraz do ucha — spał na historycznem posłaniu! Ongiś, wedle podania, miał tu nocować Henryk IV... Czy mam pomóc się rozebrać?
— Henryk IV, ja... khu... księżna Paulina... wszystko pięknie, Jakóbku! Pomóc się rozebrać, kochanku? khm... Bardzo cię weneruję.. ale idź do licha... to jest chciałem powiedzieć... do siebie... Żołnierz śpi w ubraniu najlepiej!
Czy poszedł, czy nie poszedł, nie wiem, dość, że się znalazłem w wygodnem łóżu... głowa sama opadła na poduszki i wnet zasnąłem snem sprawiedliwego.
Tylko..
Tylko, poczęły mnie dręczyć jakoweś sny.
Śniło mi się, iż jestem w pałacyku księżnej Pauliny, siedzę z księciem Kamilem i piję z nim wino... to same, złote, aromatyczne, które piłem przed chwilą. Paulina wchodzi, kiąże Kamil zapada się

71