Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu/114

Ta strona została skorygowana.



ROZDZIAŁ II.
Działanie broni na larwy i demony.

W „Magji praktycznej“ Papusa odnajdujemy następującą relację, nadesłaną przez niejakiego p. G. Bojanoo (str. 208).
Poniższe fakty sądzę, iż będą zasługiwały na uwagę.
Osada P., o której piszę, składa się z sześciu zabudowań, zajętych przez dwadzieścia kilka osób. O siódmym domku, znajdującym się pośrodku fermy, a należącym do moich rodzi- wraz z fermą, jako o niezamieszkałym, nie wspominam. Obok stała chata, na pół rozwalona, własność niejakiej B., w całej okolicy okrzyczanej za czarownicę; przypisywano jej czyny najstraszniejsze z zakresu czarnej magji, więc rzucanie uroków, chorób, sprawadzanie klęsk ect.
Po raz pierwszy ujrzałem ją w parę miesięcy po nabyciu przez moich rodziców posiadłości w P. Regularnie zachodziła na fermę co sobota, by kupić jajek, masła i sera, które to produkty odprzedawała dalej.
Była w wieku lat czterdziestu; mała, krępa, szatynka, o twarzy niemiłej, choć nie brzydkiej. Miała wargi mięsiste, zmysłowe, nos krótki, gruby o szeroko rozwartych nozdrzach. Najbarziej zwracały uwagę charakterystyczne oczy: każde oko było koloru innego — prawe szare, zaś lewe w górnej połowie zielonkawe, w dolnej przechodziło w brązową barwę.