Doświadczenia te polegają na następującem. Konstruuje de Rochas woskowe figurki, poczem w stanie głębokiego transu przenosi na nie wrażliwość zahypnotyzowanego osobnika. Skoro nakłuwać taką figurkę — medjum odczuwa ból w korespondującem miejscu. Czasem więcej jeszcze. Razu pewnego seans już został skończony; medjum znajdowało się na schodach. Jeden z obecnych, niechcący potrąca figrukę i lekko uszkadza jej nogę. W tej że samej chwili rozlega się przeraźliwy krzyk medjum; trze nogę, skarży się na tajemnicze uderzenie. Istotnie po sprawdzeniu, noga jest zaczerwieniona, nieco opuchnięta.
Też same doświadczenia robił de Rochas z fotograficznemi kliszami.
Przenosił wrażliwość na kliszę, przed zdjęciem, a gdy następnie zdjęcie następowało, fotografja była obdarzona niezwykłemi właściwościami. Skoro tylko dotykano się do niej, sfotografowany odczuwał natychmiast, a gdy zlekka zadrapano ją w miejscu, przedstawiającem rękę — osobnik zemdlał; po ocuceniu najwyraźniej skonstantowano dwa czerwone znaki na dłoni, jaknajściślej odpowiadające, poczynionym na obrazku uszkodzeniom.
Czyż jest to całkowite wytłomaczenie średniowiecznych oczarowań? Częściowo tak i częściowo nie, gdyż przy eksperymentach de Rochas’a, osobnik „enwoltowany“ musi być bezwzględnie pogrążony w głęboki trans — lecz w każdym razie jest to świetne potwierdzenie, wysuniętej na początku niniejszego rozdziału teorji. Teorja zaś ta brzmi.
Oczarowanie nie jest zabobonem, oczarowanie jest rzeczą możliwą. Zależy tylko jak je pojmować. Nie dzieje się ono przy pomocy śmiesznych i bezsensownych ceremonji. Ceremo-
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu/131
Ta strona została skorygowana.