i w ciągu trzech dni nakłuwają szpilkami lub goździami, wymawiając najstraszliwsze przekleństwa. Wierzą i niestety częstokroć słusznie, że ofiara niecnych manipulacji — odczuje te wszystkie tortury, by zamrzeć powoli.
II. Inna podła praktyka, nader modna śród satanistów. Bierze się ropuchę, którą się chrzci imieniem osoby, podlegającej „envoltowaniu“. Następnie karmi się ją hostją poświęcaną[1], owija w namagnetyzowane przedmioty i grzebie u progu komnaty, zamieszkałej przez ofiarę. Elemental ropuchy będzie odgrywał rolę wampira i koszmaru.
III. Trzeci sposób: oczarowanie za pomocą woskowej figury, o czem już niejednokrotnie wspomniałem. Figura taka może służyć nie tylko do celów nienawiści, lecz i innych, np. miłości. Wtedy należy ją tulić, pieścić, wymawiając imię ukochanej osoby. By figura podobna miała moc magnetyczną, musi zawierać części ciała lub ubrania „oczarowywanego“.
IV. Nakoniec urzeczenie za pomocą „złego wzroku“ „jettatury“, jak to nazywają we Włoszech. Czar zostaje rzucony przez spojrzenie na wroga. Sposób ten, bezwzględnie, zdaniem mojem będzie najefektywniejszy, gdyż ustala się tu nie tylko kontakt bezpośredni, a hypnoza, na odległość?
Co czynić, by bronić się od tych maleficji?
Mag prawdziwy wie doskonale, co czynić. Kieruje on prądy astralne; wymierzone przeciw niemu, w próżnię. Wówczas w myśl praw rządzących, cofają się one i następuje t. zw. „uderzenie zwrotne“. Uderzenie zaś to trafia tego, który je wysłał, trafia czarownika, jest dla niego zabójcze, w większości wypadków kończy się jego śmiercią.
- ↑ Porównaj „La Bas“ Huysmans’a.