z wielkiej wysokości na ziemię, ponosząc śmierć na miejscu. Neron, którego był ulubieńcem, polecił osadzić Św. Piotra w więzieniu, uważając za przyczynę katastrofy.
Jak widzimy, nie był Szymon — prawdziwym magiem i jeśli przytoczyłem jego przykład, to aby wykazać, jak zgubne są skutki nierozumnego używania groźnych potęg.
Za to prawdziwemi adeptami byli:
Wielki Apolonius z Tyany (III w. naszej ery), którego żywot opisany został przez Filostrata. Wskrzeszał umarłych i leczył dotykiem rąk. Osadzony w ciemnicy zniknął, jeno pozostały puste łańcuchy. Uczniowie jego twierdzili, że uniósł się na obłoku do nieba.
Cesarz Juljan Apostata, bezwzględnie wtajemniczony, usiłował przeciwstawić naukę hermetyczną dogmatom chystjanizmu, jak wiemy bezskutecznie. Był on ostatnim, który śmiał doktryny magji głosić jawnie i publicznie.
Po śmierci tego cesarza, dodaje w swej „Historji Magii“ Eliphas Levi: heretyzm i magja zostały, w oczach ogółu połączone w jedno i podległy niebywałym prześladowaniom. Wtedy to narodziły się tajemne stowarzyszenia adeptów, stowarzyszenia, które pod pieczęcią najstraszliwszej tajemnicy przekazywały z pokolenia w pokolenie wielkie arkana wszechpotęgi i wielkie nadzieje wszechwładztwa nad światem.
Tem nie mniej, mimo niebezpieczeństwa zajmowania się „wiedzą przeklętą“ w wiekach średnich i później niemal jawnie występują:
Raymund Lullus (XIII w.) doctor illuminatus; napisał nieczytelną dziś prawie Ars magna.
Mikołaj Flamel (XV w.) — znakomity alchemik.
Opat Jan Tryteminus, którego Eliphas Levi zwie największym dogmatycznym magiem średniowiecza.
Słynny Kornelius Agrypa, autor „Occulta Philosophia“, któremu niejednokrotnie zarzucano, iż jest zuchwałym profanatorem. Śród spółczesnych uchodził Agrypa za wielkiego czarownika. Miał mu stale towarzyszyć demon, w postaci czarnego psa, nad którym filozof władzę sprawował, zakładając obrożę, pokrytą magicznemi znakami.