Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Marja Wisnowska. W więzach tragicznej miłości.djvu/123

Ta strona została skorygowana.

Kiedy Wisnowska zajechała przed № 14 biła godzina siódma. Szybko weszła do bramy i zadzwoniła pod pierwszy numer mieszkania. Drzwi się natychmiast rozwarły. Na progu oczekiwał ją Bartenjew.

ZASADZKA

Pokój, do którego przez długi ciemny kurytarz weszła aktorka, sprawiał na tyle ponure, przygnębiające wrażenie, że aż przystanęła na chwilę a z piersi wydarł się okrzyk przestrachu.
— Ach!
Okno izdebki było szczelnie deskami zabite, ściany pokryte lekko fałdowaną czarną materją, takąż materją przesłonięty piec. W pokoju stała jedynie szeroka, kryta ciemnym aksamitem turecka otomana, przed nią mały stolik i krzesło. Podłogę, rzekłbyś, niby całun, zaścielał miękki dywan a pod sufitem wisiał przez całą wielkość pokoju, olbrzymi parasol, do którego przymocowaną była w samym środku nocna lampa, ledwie rozsiewająca mroki komnatki.
— Ależ tu wygląda, jak w grobie!
— Proszę się nie obawiać, ot, tylko taka sobie moja fantazja! odparł pogodnie oficer, — wskazując gestem, by zajęła miejsce na otomanie.
— Ja tylko na chwilę... przedewszystkiem odniosłam rewolwer... pozatem przyszłam, bo zawsze dotrzymuję słowa!