Naprężenie niesłychane. Chwilę jeszcze chwieje się Lena... i jak kwiat podcięty, osuwa się na ziemię...
Powoli kurtyna zapada. Długa, przerażająca cisza, poczem żywiołowy, potężny huragan oklasków.
Wisnowska!... Wisnowska!... Wisnowska!!
Huzarzy pod silnem wrażeniem opuszczali teatr.
∗ ∗
∗ |
Bartenjewowi Wisnowska zaimponowała niezmiernie. Sam nie wiedział, co więcej podziwiać: grę aktorki, urodę kobiety czy owację, jaką jej zgotowano. Odtąd jeno marzył by ją poznać osobiście i szczerze zazdrościł Prudnikowowi znajomości z artystką.
Między innemi jedną z licznych słabostek korneta była chęć przebywania w towarzystwie gwiazd i sław wszelakiego rodzaju. Lecz jeśli wielu jego kolegów jednako lgnęło do sfer teatralnych — u Bartenjewa dążność powyższa miała jeszcze inne znaczenie. W gruncie poczytywał siebie za duszę wielce artystyczną, pisywał bowiem poezje, które z emfazą po pijanemu deklamował, był muzykalny, ładnie grał na fortepianie a matka natura, chcąc snać wynagrodzić go za niezbyt pociągający powierzchowność i płaską szeroką twarz — obdarzyła go wcale miłym barytonem, dzięki któremu uwodził w Moskwie różne piękności.