— Z tej beczki zaczynasz! A ja myślałem, iż pragniesz uwieść Wisnowską, ty lowelasie... Obawiam się, będzie dość trudno...
— Przestań żartować! — przerwał Bartenjew, nieco zły na przyjaciela — Więc...
— Jeśli mamy mówić poważnie, ni dziwię ci się, iż chcesz poznać „Lenę“. W życiu prywatnem jest to najmilsza i najsympatyczniejsza kobieta, jaką sobie wyobrazić można. Żywa, wesoła, wcale nie pozuje na wielką... Chętnie spełnię twą prośbę... tylko hm... uważasz Sasza... tylko...
— Co? tylko? — zapytał kornet niespokojnie, obawiając się odmowy.
— Tylko... jakby to zrobić? Widzisz... jak sam wiesz nasz mundur nie jest w Warszawie zbyt popularny... Pójść z wizytą, w czasie przedstawienia, za kulisy, może być niezadowoloną... Odwiedzić w domu, bez zaproszenia, może nie przyjąć... Nie znam jej znów tak dobrze, abym mógł się narzucać, a szczególniej ciebie wprowadzać bez upoważnienia... sam rozumiesz...
— Noo... tak... jęknął Bartenjew, czując jak padają w gruzy różowe nadzieje.
— Ale! Mam pomysł! — zawołał nagle Prudnikow trzaskając w palce, — że też mi do głowy wcześniej nie przyszło! Czytałem dziś w gazecie, że za parę dni Wisnowska osobiście sprzedawać będzie bilety w kasie teatru Wielkiego na jakąś sparaliżowaną koleżankę. Pójdziemy
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Marja Wisnowska. W więzach tragicznej miłości.djvu/22
Ta strona została skorygowana.