Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Marja Wisnowska. W więzach tragicznej miłości.djvu/34

Ta strona została skorygowana.

w stronę korneta, proszę tu podejść, skoro panowie się znacie! Mam z panem na pieńku!
A gdy oficer się zbliżył, poczęła prawić, świetnie udając zagniewaną i bawiąc się jego zażenowaniem.
— Pięknych tu rzeczy dowiaduję się o zacnym kornecie! Kochał się w śpiewaczce, a ja sądziłam, że się we mnie kocha... Jestem doprawdy oburzona, bardzo oburzona... Za karę, zrobiła długą pauzę,, ma pan do mnie jutro przyjść na obiad... i nadal wolno się panu kochać tylko we mnie! Zrozumiano?!
Bartenjew, czerwony niby burak, wymamrotał parę niezrozumiałych słów podziękowania, myśląc w duszy:
— Dziwna to jest doprawdy kobieta! Nie wiadomo nigdy czy mówi poważnie czy żartuje... Musi jej jednak zależyć na mnie, skoro sama zaprasza...

OBIAD U WISNOWSKIEJ

Na obiedzie u artystki zebrało się sporo osób, wyłącznie niemal ze sfer dziennikarsko-literackich. Był więc Lubowski i Kazimierz Zalewski i redaktor Fryze i Przybylski i autor „Gasnącego słońca“ Jeske Choiński — nazwiska podówczas w Warszawie najgłośniejsze. Z kobiet li tylko jej siostra przyrodnia Emma Sztengiel, siostrzenica Helena Coray i matka, pani