Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Marja Wisnowska. W więzach tragicznej miłości.djvu/46

Ta strona została skorygowana.

— Pojechał do rodziców starać się o zezwolenie na małżeństwo ze mną! — odparła poważnie Wisnowska.
— Co takiego?
— Nie wie mama? Prawda, zapomniałam opowiedzieć! Oświadczył się o moją rękę... a ja decyzję uzależniłam od zgody jego rodziny!
— I ty serjo pragnęłabyś wyjść za Bartenjewa?
— Ani mi się śni...
— Więc?
— Mówiąc poważnie nie chciałam robić mu przykrości i dać „odkosza“ natychmiast. Wykręciłam się bardzo dowcipnie. Jego ojciec wszak nigdy się na to nie zgodzi!
— A jeśli się zgodzi? Co zrobisz?
— Ładniebym wtedy wyglądała! Ale może być mama zupełnie spokojna... jestem polką i katoliczką, on rosjanin, prawosławny... i całkowicie zależny od swego papy.
— Wszystko pięknie, moja Maniu, lecz powiem szczerze, nie podoba mi się twoje postępowanie! Po co komu robić nadzieję, skoro się niema zamiaru dotrzymać. Trzeba było odpowiedzieć wprost, że nigdy jego żoną nie zostaniesz!
— W rzeczywistości, ten sam rezultat!
— Wcale nie! Będzie się on jeszcze ciebie czepiał i tak łatwo się nie uwolnisz! Bywa zaś po to tylko, by innych odstraszał, żeby ludzie wi-