Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Marja Wisnowska. W więzach tragicznej miłości.djvu/92

Ta strona została skorygowana.

POD TERROREM...

Odtąd zaczęła się gehenna Wisnowskiej. Trawiona obawą skandalu i zemsty ze strony rodziny Bartenjewa, o potędze której, dzięki przesadnym informacjom korneta, miała wygórowane pojęcie, żyła dosłownie z dnia na dzień, nie mogąc powziąć żadnej decyzji, ani nie wiedząc skąd przyjdzie wybawienie. Myszuga nie dawał znaku życia, a w jego mieszkaniu służba oświadczała, iż wyjechał z Warszawy na nieokreślony przeciąg czasu... Znalazła się więc aktorka sama, bezradna i zgnębiona całkowicie.
Ucieczki przed Bartenjewem szukała w teatrze, przesiadując tam nawet bez potrzeby godzinami. Miano wystawić „Żywy Posąg“. Przychodziła na próby bardzo rozdrażniona a czasem nawet wybuchała płaczem, co koledzy przypisywali pracy nad rolą i samej roli, która była trudną, wymagała wielkiego wysiłku a w której Wisnowska nie chciała stanąć niżej, niźli w „Lenie“.
— Co się z panią dzieje? — zapytywał czasem reżyser Jan Tatarkiewicz — pani zawsze taka żywa, wesoła, nagle zmieniła się nie do poznania!
— Nie pytaj pan lepiej, kochany panie Janie! — mówiła ze łzami artystka i szła szybko w jaki kąt kulis, pragnąc ukryć swój smutek.
— Oj te kobiety, kobiety — mruczał reżyser, nic nie rozumiejąc z dziwnego zachowania —