okropnem życiu w ostatnich czasach, od chwili rozstania z Myszugą.
— Ten łotr — wołała z gniewem, wspominając o Bartenjewie, już mnie zniszczył, zmarnował! Wiesz, czemu publiczność i krytyka tak mnie chłodno teraz przyjmują? To bojkot za znajomość z rosyjskim oficerem!
— Domyślałem się tego!
— Olku! Radź, ratuj. Toć o nasze wspólne szczęście chodzi!
Potarł ręką czoło i począł powoli:
— Szedłem do ciebie z pewnym projektem... Z własnej czy nie z własnej winy, nie chcę ci czynić wymówek, znalazłaś się w matni... Bartenjew dobrowolnie się od ciebie nie odczepi... Pozostaje tylko... wyjazd zagranicę!
— Dawno o tem myślałam — potwierdziła Wisnowska — i jeśli nie wszczęłam odpowiednich kroków, to jedynie... że miałam nadzieję, iż ty do mnie tu powrócisz!
— Musimy wyjechać! Teraz, gdy kończysz lada dzień występy i nikt nie ma prawa zatrzymać cię na zasadzie kontraktu... musisz, po cichu, aby huzar się nie dowiedział, wystarać o urlop i paszport...
— Tak, tak, świetnie, znakomicie! — zawołała, klaszcząc w dłonie. — Wyjedziemy na rok. Wyjazdu zagranicę nikt zabronić mi nie może, ani odmówić zagranicznego paszportu!
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Marja Wisnowska. W więzach tragicznej miłości.djvu/99
Ta strona została skorygowana.