Tu zaraz wielką różnicę znajdziemy. Piękne panie zawołają: tak! bo urodzonym kłamcą jest mężczyzna, on nas okłamuje stale i zwykle, symulując miłość!
Na to bardzo energicznie panowie odpowiedzą: nie prawda, po trzykroć nieprawda — to wy, moje panie robicie sobie z nas igraszkę, wyznajecie nam wasze uczucia, by z nas tem lepiej się wyśmiać, tem lepiej nas poniżyć, tem lepiej nami wzgardzić!
Tak zawołają panie i panowie — panowie, naturalnie o ile tylko będą w liczniejszym gronie, bo w domu z tą tezą w cztery oczy wobec małżonki napewno wystąpić się nie ośmielą. Nasuwa się więc pierwsze pytanie: kłamstwo kobiety i kłamstwo mężczyzny. Kto większym jest kłamcą w sprawach miłości, kobieta czy mężczyzna. Groźny wróg kobiety a młodociany filozof Otto Weininger tak się w tej sprawie wypowiada: Kłamliwość, organiczna kłamliwość znamjonuje wszystkie kobiety. Jest to zupełnie błędne, jeżeli się mówi, że kobieta kłamie. Zawierało by to bowiem twierdzenie, że one niekiedy mówią prawdę. Jak gdyby szczerość pro foro interno et externo, nie stanowiła właśnie cnoty do której kobiety są absolutnie niezdolne, która dla nich jest zupełnie nie możliwa! Chodzi o to, ażeby zrozumieć, że kobieta w życiu swojem nie jest nigdy prawdomówna, nawet co więcej właśnie i wtedy nie, kiedy tak, jak histeryczka, niewolniczo jest posłuszna heteronomicznemu wymogowi prawdy i w ten sposób zewnętrznie przecież mówi prawdę. Nawet miłość jest kłamstwem. Miłość u kobiety jest tylko procesem duchowego napełniania się męskością pewnego mężczyzny i dla tego tylko u histeryczki możliwem; z właściwą miłością nie ma ona nic wspólnego.
Kobieta może dowolnie na żądanie śmiać się, płakać, rumienić, nawet źle wyglądać — kiedy tego chce, lub kiedy tego wewnętrzny przymus żąda. Dla takiej kłamliwości brak mężczyźnie widocznie także organicznych fizjologicznych warunków.