nie szczędzili na wyspie św. Heleny żadnego upokorzenia, żadnej moralnej szpilki — więźniowi.
Jako więc dla przykładu, że niemal każdego z nas nawiedzać może myśl samobójcza, pozwoliłem sobie powołać się na genialnego, niezłomnego Napoleona tudzież zacytować jego zdanie. Lecz ze zdania tego nasuwałaby się myśl, że wielki Korsykanin aczkolwiek o samobójstwie myślał, jednak niem pogardzał, uważał je za coś niegodnego: za podłostkę...
Czyż tak jest istotnie, czy istotnie człowiek pozbawiający się życia jest tchórzem, na to pytanie należy się odpowiedź?
Więc zwróćmy się znów do historji, tej wielkiej nauczycielki, i mistrzyni życia. W różnych jej epokach różne były poglądy, a samobójstwa niejednokrotnie bynajmniej nie uważano za tchórzostwo, przeciwnie za bohaterstwo. Tedy w starożytności głębokiej, u Celtów, religja pochwala nawet pozbawianie się życia, w Szwecji starcy nie oczekiwali śmierci, lecz gdy dochodzili do pewnego wieku, rzucali się do morza (jakoby i u nas pośród górali podhalańskich ma panować ten zwyczaj i starcy wyruszają w góry, by zginąć z głodu lub rozszarpani przez dzikie zwierzęta — przynajmniej tak to opisał w jednej ze swych nowel Tetmajer); u Germanów według sag, sam bożek Odyn miał przy pomocy przebicia się oszczepem przewędrować w sfery wyższe.
Nic dziwnego, że u plemion pierwotnych, które wogóle życie ludzkie miały za nic i nie ceniły go zgoła, spotykamy się z takim poglądem. Lecz toż samo skonstatujemy u greków i rzymian. Słynny prawodawca spartański Likurg daje Sparcie prawa i prosi, by zachowywano je tak długo dopóki nie powróci — a chcąc, by obywatele stosowali się do nich wiecznie, odbiera sobie życie. Tak postępuje Likurg i wszyscy czczą go, jako, bohatera. Lecz szukajmy dalej. Wyrocznia ogłasza królowi Aten — Kodrusowi, że ten naród w bitwie zwycięży, którego król zginie — i Kodrus zabija się przez gorącą miłość ojczyzny czczony za to rozumie się, i uwielbiany przez potomnych.