Najlepiej zasady działania podobnych instytucji wyłożył pisarz angielski Robert Ludwik Stevenson w swej nowelli p. t. „Klub samobójców“. Ekscentryczny Książe Florizel, w poszukiwaniu wrażeń, zawiera znajomość w pewnym momencie z młodzieńcem, który w przystępie szczerości oznajmia mu, że do związku tajemniczego należy. Tłomaczy dla czego powstał „posłuchaj pan — mówi — żyjemy w czasach, które starają się wszystko udogodnić człowiekowi. Dzisiejszemu komfortowi brakowało jednego udogodnienia, a mianowicie możliwości zniknięcia ze sceny cicho i bez kłopotów, brakło prywatnego wejścia do śmierci. Tę lukę wypełnia klub samobójców. Posiadamy wielu towarzyszy, którzy dość mają życia, lecz powstrzymuje ich wzgląd na to lub owo. Jedni mają rodziny, którym oszczędzić chcieliby wzruszeń, innym brak mocnego postanowienia. W moim np. wypadku nie zdołam wymusić na sobie tego, aby przyłożyć pistolet do czoła i pociągnąć kurek, nie posiadam dość energii, by zadać sobie śmierć. Dla takich ludzi — jest klub samobójców“.
Księże Florizel nalega, by nieznajomy wyłożył mu statuty działania stowarzyszenia. Ten wzbrania się, lecz obiecuje go wprowadzić na posiedzenie. Istotnie znajdują się w tajemniczym lokalu. W tym przedsionku śmierci niema nic ponurego, ani strasznego. Robi to raczej wrażenie zebrania męskiego. Obfita kolacja, suto zakrapiania trunkami, szampanem. Po kolacji gra w karty. Lecz przy tej grze w karty, cały sens się wyjaśnia. Gra nie jest zwykłą grą: ważą się losy życia i śmierci. Kto otrzyma asa treflowego, jest wykonawcą wyroku, kto asa pik ten jest przeznaczony na śmierć. Książe asystuje grze i widzi jak na jednego z najstarszych członków Mr. Maltusa pada złowieszcza karta, zaś as trefl na młodzieńca, który go wprowadził. Westchnienie ulgi wydobywa się z pozostałych piersi, jakby z radością opuszczają gmach.
Nazajutrz książe czyta w gazecie.
Straszny wypadek. Dziś o godzinie 2-ej rano mr. Maltus zam. Chestow Place Nr. 16, wracając z zebrania towarzyskiego spadł