drugą. Gdybyśmy jednej nie zakończyli — przyjdziemy na świat jako płód martwy.
To samo dzieje się w życiu ziemskim. Żyć mamy dopóty dopóki naszych obowiązków, zakreślonych tam z góry nie spełnimy kompletnie. O ile zaś wyjdziemy z szeregu dobrowolnie, zerwiemy łańcuch, i nawiązywać go trzeba na nowo.
Idąc dalej analogją ujrzymy.
Osobnik który, opuści ziemię przed terminem zakreślonym przez potęgi kosmiczne, jest płodem poronionym życia astralnego. Musi powrócić raz jeszcze na ziemię, aby odbyć jeszcze w innej reinkarnacji tą drogę, albo przeklęty, czekać musi przez wieki, zawieszony między niebem i ziemią, aby uzyskać przebaczenie Boga.
A może sądziłby kto, że przez samobójstwo, poronione dzieci astralne unikną kary, unikną fatalnego prawa karmy, które wszechwładnie panuje?
Cieżka omyłka!
Słuchajcie!
Po swojej fizycznej śmierci samobójca, nie potrafi oderwać się od swego trupa, pozostaje przy grobie, ze swoją powloką cielesną, skuty łańcuchem namiętności, które sam wytworzył.
Dusza jego, przesiąknięta, mimowoli przywarami, nałogami, może występkami, nie może mu pomódz w wzniesieniu się ku sferom wyższym, Ona nie może przeprowadzić go przez legjony larw, które nań czyhają.
Jego „ego“ wyższe nie może ukryć się wobec przekleństw ofiar, nie może uciekać przed zrozpaczoną rodziną, nie może unikać wyrzutów swoich dzieci, nie może nie słyszeć wybuchów wściekłości oszukanych.
Ścigają go nawet czasem przekleństwa tych, którzy go kochali i pojmie niestety, za późno jak straszny błąd uczynił. A musi nieszczęsny przetrwać te straszne tortury! Musi! I to jest tem co my pojmujemy, jako piekło.
Słyszeć będzie jak starzy rodzice przeklinają go za to, że okrył ich hańbą, słyszeć będzie klątwy małżonki, że pozosta-