I westchnieniami i całowaniami
I tak rozmawiać godziny, dni, lata
Do końca świata i po końcu świata.
W miłości więc prawdziwej słów nawet nie potrzeba; dusza rozmawia z duszą, bo miłość prawdziwa, wielka, wzajemna polega na zlaniu się dwóch jednostek kompletnie, na tym wytworzeniu z dwojga osób jednej całości. Trudno teoretycznie z prawdziwą miłością pogodzić kłamstwo, trudno wyobrazić sobie jak para kochanków może się wzajem oszukiwać, może mówić to czego nie ma na myśli, skoro właśnie wielka, prawdziwa miłość polega na jaknajwiększej szczerości.
Tak zdawałoby się pozornie, cóż z tego kiedy życie, to przeklęte życie, które nami kręci, niby marjonetkami w wielkim teatrze kukieł decyduje zgoła inaczej, zgoła w inne warunki nas stawia.
Dla zilustrowania przytoczę ustęp z nowelki Srokowskiego „Szklanka kawy”.
Paznali się; on był poetą, ona zaś, panna Dusia, sprzedawczynią w sklepie z czekoladkami. Poznali się i pokochali, jak para dzieciaków.
Spotykali się codziennie, obiady jadali razem, chodzili na długie spacery. Lecz razu pewnego, on skonstatował, że niema nawet paru groszy na obiad. — Przytaczam ustęp.
„Co począć? myślałem. Brak obiadu nie przerażał mnie wcale... ale co Dusia pomyśli, gdy nie przyjdę? Ostatecznie wymyśliłem dyplomatyczny sposób. Rano, zaraz po otwarciu sklepu, poszedłem i oznajmiłem jej, że matka moja ze wsi tylko na parę godzin przyjechała i muszę towarzystwa jej dotrzymywać. Wyszedłem. Cały dzień snułem się, jak błędna owca po mieście.
Z uderzeniem godziny ósmej przyszedłem po Dusię. Ona też była smutna i dziwnie zgnębiona... Szliśmy długo milcząc..
W końcu ona przemówiła:
— Wie pan? — i zamilkła.
— Co? — zapytałem.