Aby być całkowicie bezstronnym przytoczę przykłady snów, posiadających wszelkie pozory nadprzyrodzone, a dających się wyjaśnić w zwykły sposób.
Pewien ojciec nie odstępował na krok przez kilka tygodni od łóżka swego śmiertelnie chorego dziecka. Niestety, umarło ono i złożono je w trumience, obstawionej gromnicami. Strapiony, padł na sofę w drugim pokoju i długo siedział pogrążony w rozpaczy. Nad ranem sen go zmorzył, a wtedy przyśniło mu się, że synek staje przed nim i woła: „Ojcze, czyż nie dosyć, że umarłem, chcesz jeszcze żebym się spalił?“
Budzi się przerażony, biegnie do żałobnej komnaty i widzi, że jedna ze świec katafalku upadła na umarłego i ubranko na nim zaczęło się tlić.
Sen na pozór cudowny. A jednak starają się go wytłumaczyć w ten sposób, że swąd spalenizny dotarł do powonienia zrozpaczonego ojca i wywołał udramatyzowany obraz, jaki go obudził.
Inny przykład, przytoczony przez dr Szokalskiego w „Fantazyjnych objawach zmysłowych“.
Jednemu z jego znajomych śniło się, gdy nocował w oberży, że ktoś na niego zawołał: „Uciekaj, bo sufit się wali!“
Zerwał się z pościeli i pobiegł ku drzwiom. W tejże chwili ogromny kawał gipsu, oderwał się od sufitu i upadł na łóżko.
„Podróżny — pisze dr Szokalski, analizując ten sen — mógł kładąc się spać, rzucić okiem na popękany sufit i przeczuć grożące niebezpieczeństwo. Czym innym zajęty nie zastanawiał się nad nim, ale myśl raz zrodzona odżyła we śnie, skoro ją trzask orzeźwił“.
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Nasze sny.djvu/30
Ta strona została uwierzytelniona.