Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Nasze sny.djvu/37

Ta strona została uwierzytelniona.

Rozstaliśmy się koło 7 w. i p. Zabierzowski, wydawało się zapomniał o trapiącym go śnie i wychodził ode mnie w jak najlepszym humorze.
Nazajutrz rano, dowiedziałem się z pism, że mego przyjaciela Zabierzowskiego zmiażdżył tramwaj poprzedniego dnia o 10 w. na Żoliborżu, gdy wskakiwał do niego po opuszczeniu restauracji.
Wstrzymuję się od komentarzy. Ale sny podobne zniewalają przypuszczać, że w naturze przypadek w ogóle nie istnieje, a wszystko podlega jakiemuś niezłomnemu, a nieznanemu nam prawu, pozwalającemu jednak niekiedy, właśnie w czasie snu, zajrzeć w przyszłość.
Na zakończenie, jeszcze jeden przykład z moich tradycji rodzinnych.
Ojciec mój śp. Stanisław Wotowski, znany pisarz i sportsmen, stale twierdził, iż gdy miał umrzeć ktoś z naszej rodziny, jego ojciec, a mój dziadek śp. Teofil pojawiał Mu się we śnie i prowadził go do naszego grobu rodzinnego na Powązkach. Sam miałem możność to sprawdzić, gdyż kiedy pewnego razu mój Ojciec przygnębiony oświadczył, iż napewno ktoś bliski mu umrze, ponieważ miał podobne widzenie — nazajutrz nadeszła niespodziewana wiadomość o nagłej śmierci mego stryja, a Jego brata, szambelana Władysława Wotowskiego, bawiącego podówczas w Petersburgu.
Ale przykładów dość.
Teraz musimy się zastanowić nad pytaniem, czy istotnie w snach proroczych ukazują się nam umarli, czy też te sny dadzą się wytłumaczyć w inny sposób.
Spirytyści wierzą, że bezwzględnie objawiają się nam umarli i tę wiarę rozciągają na wszystkie tego