podczas gdy nasze ciało leży nieruchomo. Otóż, podobnego sobowtóra wydzielamy stale podczas snu — takie jest przynajmniej moje zdanie — tylko rzadko kiedy ma on możność się zmaterializować, czyli stać się widzialnym dla otoczenia. Dzieje się to w nielicznych wypadkach i dlatego tak nie wiele przykładów ukazywania się widm — takie miano noszą właśnie sobowtóry w odnośnej literaturze, inaczej jeszcze zjawy osób żyjących — zdołano zanotować. Najczęściej wydzielenie widocznego sobowtóra następuje w chwilach silnego psychicznego wzburzenia i w chwili śmierci, podobnie jak to się odbywa z telepatycznym wysyłaniem myśli. (Por. poprzednie przykłady) O szczegółach zresztą, później. Zapamiętajmy tylko teraz, że rozdwajamy się we śnie, rozdwajamy się w sposób zasadniczo niewidoczny dla otoczenia i nawet z tego rozdwojenia nie zdajemy sobie sprawy.
Okultyści powiadają, że składamy się z duszy, ciała astralnego i fizycznego. Gdy ciało fizyczne pozostaje uśpione wyswobadza się ciało astralne i przyoblekając ducha, dokonywuje najprzeróżniejszych wędrówek, wspomnienia o których nas takim zdumieniem napawają, bowiem te wspomnienia — to nasze sny.
Aby nie poprzestać li tylko na przykładach, przejdę do doświadczeń. Słynny francuski magnetyzer Hektor Durville poczynił szereg doświadczeń z sobowtórami, które następnie pomieścił w swej książ-