ojca szambelana de Salza) oraz różnych jeszcze przyczyn, których dokładnie nie znamy.
Nie zamierzam tu pisać obszernego studium o sobowtórach i ich właściwościach. Wystarczy, że wiemy iż we śnie wydzielamy ze siebie ciało astralne (znany spirytysta polski ś. p. Chłopicki nazywa ciało astralne niezbyt udatnie „okołoduchem“) i że to niewidzialne ciało astralne dokonywuje najprzeróżniejszych wędrówek, przynosząc nam później wspomnienia w postaci snów. Ale i to również dzieje się niezwykle rzadko i przeważnie nic nie pozostaje w naszej pamięci z podobnych wycieczek. Ani świadomość o tym, żeśmy się rozdwoili, ani o tym żeśmy się błąkali we śnie. Nawet wtedy, gdy przyjmujemy postać zmaterializowanego sobowtóra. Np. generał Zaruski w swej książce „Po morzach i lądach“, powtarza w ślad za innymi autorami opowiadanie o pewnym podróżniku, który będąc na uszkodzonym statku nagle zasnął, rozdwoił się i jako sobowtór znalazł się na innym parowcu, gdzie napisał na tabliczce, znajdującej się w kajucie kapitana, zdanie: „Kierujcie się na północny-zachód“. Kapitan parowca pospieszył natychmiast z ratunkiem, odnalazł uszkodzony statek a na nim podróżnika, który w tak niezwykły sposób prosił go o pomoc. Wywołało to powszechne zdumienie, a temu dziwiono się najwięcej, że podróżny choć przyznawał, że usnął, nic sobie ze swego snu nie przypominał.
Więc rzadko kiedy pamiętamy o tych naszych wędrówkach i dlatego tak rzadko miewamy prorocze i ostrzegawcze sny, mimo że ciało fluidyczne, wydzielając się z fizycznego zabiera ze sobą czucie, pamięć i całą inteligencję.
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Nasze sny.djvu/49
Ta strona została uwierzytelniona.