Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Nasze sny.djvu/68

Ta strona została uwierzytelniona.

zbliżywszy się do stołu uważnie mnie oglądali; wreszcie przyszedł i sam prosektor. Wziął nóż i ostrzem uderzył mnie w pierś. Wstrząsnęły się wszystkie członki moje, oczy otwarty, z gardła wydobył się słaby okrzyk — kora zmartwiałości była przebita, a ja obudziłem się ze snu śmiertelnego. Koledzy i przyjaciele pośpieszyli ku mnie z pomocą — rada lekarska i młodość dokonały reszty“.
Tak brzmi ten wstrząsający opis. Zaznaczyć należy, że w zagranicznych, dobrze urządzonych szpitalach, po stwierdzeniu śmierci przez lekarza, pozostawiają zmarłego w kostnicy i łączą dzwonek elektryczny z trumną. Nie rzadkie bywają podobne wypadki, gdy dzwonek ten poczyna alarmować, zwiastując o obudzeniu się z letargu pozornie umarłego.
Poprzedni opis był niezwykle ponury i malował uczucia studenta, który pojmując, że zostaje pochowany za życia, daremnie usiłował przeciwko temu zaprotestować.
Ale jest rzeczą godną uwagi i to nas najwięcej obchodzi, że istniał również szereg ludzi, którzy popadłszy w letarg i później szczęśliwie obudziwszy się z niego, opisywali zupełnie inaczej niezwykłe wrażenia, które przeżywali w czasie tego snu, zbliżonego do śmierci. Opisywali zagrobowe krainy i umarłych, z jakimi się zetknęli. Przeważnie byli przekonani, że nie znajdowali się w letargu, a umarli naprawdę, tylko później kazano im powtórnie zejść na ziemię. A co dziwniejsze — że wiele podobnych osób zachowało potem dar jasnowidzenia na stałe.
Tu zbliżamy się już do ekstazy.