Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Niebezpieczna kochanka.djvu/178

Ta strona została uwierzytelniona.

to nie żadna zbrodnia, a Marta, żywiąc zadawnione nienawiści do Orzelskiej, sama nie wie, co plecie w podnieceniu. Krzesz dumny się czuje, że nie dał się wyciągnąć na zwierzenia. Postąpił, jak prawdziwy mężczyzna. Bowiem prawdziwy mężczyzna nie powinien nigdy zwątpić w swą ukochaną, a zawsze stanąć w jej obronie, choćby ludzie, usposobieni do niej nieprzychylnie, starali się ją oczernić i obrzucali błotem.


176