— Uciekł! — wyrzekła hrabina, patrząc z pogardą w kierunku, w którym zniknął malarz — Może i lepiej się stało! Nazbyt przykra mi była ta scena... Podobne rozczarowanie... A jutro się zastanowimy, czy należy o wszystkiem zawiadomić władze.
— Pocóż wywoływać skandal — w zamyśleniu odparła Zosieńka — Sądzę, że ten pan powtórnej wizyty nocnej nam nie złoży!
— I jak tak myślę! — przytwierdziła hrabina, której zdanie Zosieńki było bardzo na rękę — Właściwie nic nie skradł i skończyło się na strachu... Aleś tyś się tem tak przejął, biedaku! — zwróciła się raptem czule do męża. — Muszę ci dać lekarstwo, żebyś się uspokoił i zasnął.
Lecz próżno szukała butelki z narkotykiem, obawiając się, że hrabia oprzytomniawszy, może z czemś niebezpiecznem przed córką się wygadać. Przeklinała w duchu i tę przebrzydłą dziewczynę, która w niewiadomy sposób znalazła się w gabine-