Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Niebezpieczna kochanka.djvu/208

Ta strona została uwierzytelniona.

Co postanowić? Co przedsięwziąć?
Znów, jak oszalały, począł biegać po pracowni gorączkowo przerzucając w myślach, przeżyte wypadki.
Lecz, im dłużej się zastanawiał nad wszystkiem co go spotkało, tem dziwniejsza stawała się dlań rola Orzelskiej.
Czemuż nie uprzedziła go, że neseser zawiera bardzo kosztowną biżuterję? Czemuż załatwia drażliwą sprawę przez posłów, a nie osobiście i ludzie obcy, jak Raźnia-Raźniewski rzucają mu pogróżki?
Nagle, niczem grom, uderzyły go słowa, które mu przyszły na pamięć! Słowa Marty...
— Hrabina gotowa każdego popchnąć do zbrodni!
Do zbrodni? Niemożebne... Malarz nie mógł ustalić żadnego logicznego związku pomiędzy poszczególnemi faktami. Lecz, do jego duszy zakradło się nagle podejrzenie... Jakby mu ktoś rozerwał zasłonę, zawisłą przed oczami. Byłaż Tamara z nim szczera? Poza rzekomą ucieczką nie ukrywało się coś innego? Jaką rolę miał on, naprawdę, odegrać? Bo zbyt łatwo wyparła go się kochanka, a planując niby wyjazd, nawet nie zmieniła sukni, pozostawszy w szlafroku...
Niepotrzebnie zlekceważył ostrzeżenie Marty...
Do piątej zaledwie kilka godzin... Co postanowić? Z kim się poradzić? I raptem błysnęła myśl... Marta jest jedyną osobą, która, gdyby zechciała, mogłaby mu dopomóc w straszliwej sytuacji... Ale, czy zastanie Martę? Wspominała przecież wczoraj, że zamierza wyjechać!

206