Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Niebezpieczna kochanka.djvu/210

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ XV.
ZOSIEŃKA I MARTA.

Nazajutrz, po tragicznej nocy, Zosieńka obudziła się dość wcześnie.
Lecz, jakby umyślnie nie chcąc się spotkać z Orzelską, ubierała się powoli, nie wychodząc ze swej sypialni. Dopiero, gdy rozległo się trzaśnięcie wejściowych drzwi pałacyku, a później warkot oddalającego się samochodu, wybiegła z pokoju.
— Czy wyjechała pani hrabina? — rzuciła zapytanie napotkanej pokojowej.
— Tak jest! — odrzekła subretka. — Wyjechała! Zapewne, pani hrabina nie będzie nawet na śniadaniu! Oświadczyła mi, że za kilka godzin powróci!
— Ach, za kilka godzin!
Wieść ta była niezwykle na rękę Zosieńce. Nie sądziła nigdy, iż tak łatwo uda się jej wyrwać z willi.
— A pan hrabia? — zagadnęła.
— Śpi! Wyczerpany... Podobno, w nocy, jakiś włamywacz wtargnął do naszego pałacyku! — mówiła z ciekawością pokojówka. — Niestety, kiedy mnie zbudzono, już uciekł...

208