Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Niebezpieczna kochanka.djvu/255

Ta strona została uwierzytelniona.

sceny, jaka pomiędzy wami zaszła, wybiegła ona z domu, nie wiadomo dokąd... Zrozumiałeś?
— Tak! tak... — wymówił z rezygnacją. — Powtórzę, jak sobie życzysz!
— Przez ten czas panienka będzie się znajdowała w piwnicy, a baron Raźnia-Raźniewski, którego nazwaliście moim kochankiem i fałszerzem, musi jej pilnować, trzymając rękę na odpowiedniej sprężynie. Gdybyś począł kręcić,. albo usiłował zdradzić, mechanizm zostanie wpuszczony w ruch, i spotka ją wiadomy los. Toż samo nastąpi, o ile skłamałeś, że posiadasz wartościowe papiery, a oświadczenie to miało na celu, tylko dłuższe zatrzymanie nas w willi...
Jakby pewne zmieszanie odbiło się na twarzy paralityka, lecz wnet zawołał:
— Mam... mam... papiery!... Dostaniesz je! Dostaniesz!...
Spojrzała nań badawczo.
— Pamiętaj! Wiesz, że nie cofnę się przed niczem!
A gdy paralityk pochylił głowę. Snać uważając, że steryzowała go dostatecznie, rzuciła krótko wspólnikowi.
— Chodźmy!
Ten pochwycił, niby balast, w swe ramiana Zosieńkę, nie stawiającą żadnego oporu i uniósł do góry.

Tamara poszła przodem. Choć dokoła waliło się wszystko, Zosieńka dotarła do prawdy, a malarz

253