Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Niebezpieczna kochanka.djvu/280

Ta strona została uwierzytelniona.

z którym podówczas żyła, o fałszerstwa, choć sam uczesniczyłem w tych fałszerstwach...
A później, kiedy złączył ją ślub z Orzelskim, zamieniłem się w oprawcę, byle od czasu do czasu pochwycić jej krótką pieszczotę... Bo ona torturami z niego wydobywała pieniądze!
Niech, będzie przeklęta!
Od paru dni dopiero rozumiem, jak podłą jest ta kobieta... Szczególniej, dzisiaj pojęłem!... Odkąd powrócił ten jej kochanek. Ryszard... Tak, Ryszard...
Stałem się jej niepotrzebny — a żyć bez niej nie mogę... Więc zginę!
Dziś w nocy, postanowiłem z sobą skończyć! Jeśli nie skończę, tę kartkę usunę.
Lecz zapewne, nie usunę, bo nie wiem, coby mogło wpłynąć na moje postanowienie...
Teraz słuchaj, ty, który ją odnajdziesz!
Nie należysz prawdobodobnie, do przyjaciół hrabiny, bo tych którzy znajdą się w tej celi, oczekuje niehybna śmierć i tylko wroga, lub tego, kogo pragnie usunąć ze swej drogi — ona, tam zamknie.
Cela ta jest szatańskim wynalazkiem, a ja, niestety, kierowałem jej urządzeniem...
Kierowałem, lecz już wtedy, nie ufałem Orzelskiej. Dlatego, też...
Gdy naciskać mechanizm znajdujący się

278