ju, przyjętym z Francji, wybudowano w nim prócz dwóch oficjalnych wejść i trzecie, zręcznie ukryte, któremby dyskretny kochanek mógł potajemnie odwiedzać swą bogdankę. Drzwiczki te, umieszczone w garderobie Orzelskiej, nie były obecnie tajemnicą dla nikogo. Klucz jednak od nich posiadała wyłącznie Tamara, nieraz korzystając z tego przejścia, by móc swobodnie, w sekrecie przed domownikami, wychodzić z willi i powracać do niej.
Tą właśnie drogą, aby ucieczka nie zwróciła uwagi służby, zamierzała teraz wynieść się wraz z kochankiem z pałacyku.
Skierowała się więc w tę stronę, nie zajrzawszy nawet do gabinetu męża, koło którego jej przejść wypadało i rychło przystanęła przed niewielkiemi, zręcznie ukrytemi w tapecie, drzwiczkami.
Zgrzytnął klucz...
Nareszcie, znajduje się na wolności! Wszystko odbyło się bez przeszkód. Precz, z tego domu, w którym grozi tyle niebezpieczeństw! Szeroko rozwierają się wrota życia i jego nieograniczone możliwości!
Naprzód!
Pchnęła drzwiczki i w tej chwili odskoczyła, niczem oparzona.
Za niemi stał ktoś, jakby oczekując na nią.
Czarno ubrana kobieta. Kobieta w żałobnym welonie.
— Pani? — wybełkotała, blednąc.
Twarz nieznajomej nosiła dzisiaj znow, rzekłbyś piętno szaleństwa. Oczy płonęły, a usta wykrzywiał grymas zawziętości i gniewu. Welon odrzucony mia-
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Niebezpieczna kochanka.djvu/287
Ta strona została uwierzytelniona.
285