o pojedynku „belle Ninon“. „Ninon się biła!“ niosła stugębna fama. „Ninon każdego potrafi nauczyć respektu!“
Gdyby dziesięciu generałów wygrało dwadzieścia batalji nie sprawiłoby to takiej sensacji; podrożał nawet pergamin i papier, bo każdy rymotwórca czyn ten pragnął uwiecznić odą. Jedynie kardynał Richelieu nasępił się i chciał wytoczyć proces. Pojedynki surowo były przez prawo zakazane. Lecz widząc, że naraziłby się tylko na śmieszność, machnął ręką. A była Jego Eminencja zawziętym wrogiem Ninon. Dla czego? Zobaczymy!
∗ ∗
∗ |
Krwawy kardynał, jak go zwano, Richelieu, miał słabość jedną: kobiety. A że z liczby najpiękniejszych była Ninon — mocno zajęła ona jego uwagę. Lecz tu nic nie dawało się zrobić. Miała panna de Lenclos taką do wszechpotężnej Eminencji idjosynkrazję, że na sam widok uciekała z salonów. Miała tak niewytłumaczoną nienawiść, że ona jedna w Hotelu Rambouillet ośmieliła się wypalić słowa prawdy, o drakońskich systemach rządzenia temu, który ścisnął Francję niby w żelaznych kleszczach, a postrach wywoływał taki, że na sam dźwięk jego imienia najbardziej odważni bledli.
A krwawy kardynał nie dawał za wygraną. Gdy nie pomogły komplementy i dusery, on skąpiec przepotężny, wyciągnął ze swej szkatuły sumę 50 tysięcy ludwików i posłał ją pięk-