Pozwoliłem sobie zatrzymać się nieco dłużej nad wstrętną postacią pani de Montespan...
Tej to kobiecie wypowiedziała walkę Ninon de Lenclos.
O cóż poszło?
Razu pewnego wybrała się panna de Lenclos do swej przyjaciółki księżny Montausier, zamieszkałej w Saint Cloud. A nadmienić należy, że Saint Cloud, położone śród pięknych parków, było zarezerwowane dla rodziny królewskiej i dam dworu.
Gdy wychodziła, natknęła się na Montespan, która ze zwykłą sobie arogancją (ileż szlachetnych zalet!) do jednej z towarzyszących pań tak mówi:
— Co robi tu ta Ninon... któż śmiał wprowadzić tę kobietę?
Ninon zmilczała... lecz domyśleć się łatwo co w duszy pięknej się działo... tak boleśnie nigdy jej nikt nie dotknął.
Nad zemstą medytuje krótko. Ściąga do siebie małżonka pani Montespan oficjalnego, zwanego Gastonem. Jemu w obecności licznego gremium tłomaczy, jak zdyshonorowanym i spostponowanym jest postępowaniem prawowitej połowicy.
Gaston de Montespan, znakomicie o wszystkiem poinformowany, a ze względów materjalnych mąż wyrozumiały i ślepy, tym razem (nolens volens) zareagować musi, że rzecz się działa publicznie.
Pędzi więc do Louvre’u i nie namyślając się długo, wymierza żonie swej, a faworycie monarszej, dwa tęgie policzki, wrzeszcząc przy tem w niebogłosy, że mu „roi soleil“ największy skarb na ziemi zabrał.
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - O kobiecie wiecznie młodej.djvu/75
Ta strona została skorygowana.