Montespan jest wściekła, Ludwik XIV mocno skonsternowany... a Ninon się śmieje do rozpuku!
Lecz śmieje się ten, kto się śmieje ostatni!
Gaston de Montespan wiedział co robi. Otrzymuje on w prezencie od od króla ciężki wór złota, grubo cięższy, niż zwykle otrzymywał. To też kornie przeprasza żonę, całuje w rękę monarchę, a na usprawiedliwienie swe wskazuje... Ninon, jedyną winowajczynię galimatjasu.
Teraz wszyscy są wściekli, Ninon przerażona... a Gaston śmieje się w kułak.
Historja się powtarza! Znowu do panny Lenclos zjawia się oficer królewski z rozkazem natychmiastowej wędrówki do „Filles repanties“. I nie pomagają ani łzy, ani zaklęcia; nie pomaga energiczne protesty, że nie jest dziewicą i kajać się nie chce. Nie upływa dwudziestu czterech godzin i... „la filie la plus étonnante du monde”, niby zwykła gamratka, znajduje się za klasztorną kratą.
Sytuacja przedstawia się tragi-komicznie, a raczej całkiem tragicznie. Z rozsierdzonym Ludwikiem XIV żartów nie ma, a nie ma tym razem i możnych przyjaciół, co w opresji tej dopomódz by mogli...
Lecz od czegóż szczęście!
Gdy ranka pewnego siedzi Ninon, smętnie rozmyślając nad losem „pokutującej“ dziewicy, rozwierają się drzwi i staje w nich niejaka madame Arnoult.
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - O kobiecie wiecznie młodej.djvu/76
Ta strona została skorygowana.