— Owszem, pojmuję. Lecz cóż to ma wspólnego z naszą przygodą?
Arnoult w milczeniu zbliża się do swojego kufra. Wyjmuje zeń duży medaljon przedstawiający zmarłą Annę Austrjaczkę. Wyjmuje piękną z brokateli suknię taką, jaką zwykle za życia nosiła królowa. Prowadzi Ninon do lustra i pyta:
— Jak sądzicie, Ninon, wcale udatna z was wyjdzie nieboszczka pani nasza?
Istotnie Ninon z podstawy, wzrostu i ruchów wielce przypominała zgasłą ex regentkę. Więc też Arnoult bliżej swój zamiar tłomaczy. Dowiedziała się i przewidziała wszystko. Jutro król tu zjeżdża i ma nocować. „Duch” matki mu się ukaże i poleci z Montespan się rozstać.
— Ja mam być tym duchem? — pyta Ninon.
— Tak — brzmi odpowiedź.
— Ale ryzykujemy głową...
— Ryzyka nie masz żadnego — obmyślone wszystko.
Ninon waha się, lecz w końcu ustępuje. Wszak dała słowo; pozatem zemsta jest słodkim uczuciem, zemsta jest rozkoszą bogów — i to jeszcze nad kim — nad Montespanką!
Wszystko się dzieje jak było przewidziane...
Przybywa Ludwik XIV, w drodze z Paryża nad granicę, do zwycięskich wojsk, będących pod dowództwem Tureniusza. Wraz z nim liczny dwór, mający uroczyście obchodzić zwycięstwo, no i rozumie się, nieodłączna pani de Montespan.
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - O kobiecie wiecznie młodej.djvu/84
Ta strona została skorygowana.