nie mającym sobie równego, „żywym cudem“ panowania Ludwika XIV.
Zjeżdżano się ze wszystkich końców Europy, by „wiecznie młodą“ kobietę oglądać, zjeżdżano się by na własne oczy ujrzeć to, co niemożliwością nie do wiary się wydawało.
A sceptyków nie było brak...
W 1687 roku przybył do Paryża młody arystokrata szwedzki Zygmunt Bagny.
Gdy zaproponowano mu zapoznanie go z Ninon de Lenclos, zachwalając jej niezrównany wdzięk i grację — dumny panek, który od dziedziństwa wciąż słyszał o pięknej odrzekł drwiąco.
— Nie lubję flirtów... z babciami!
Odpowiedź tę szybko zaniesiono do Ninon.
Ta uśmiechnęła się tylko, spojrzała spokojnie w lustro, które odbiło iście dziewiczą sylwetką 72 letniej kobiety... i postanowiła szweda ukarać.
Postarała się na jednym ze spacerów publicznych, niby to przypadkowo, spotkać młodego hrabiego — ten gdy ujrzał ją... sam począł prosić znajomych o przedstawienie go pięknej.
Prezentacja następuje. Ninon jest miła i uprzejma, jak nigdy. Zaprasza Bagny’ego, by zechciał nazajutrz ją odwiedzić
Gdy nazajutrz oczarowany i rozkochany hrabia przybywa, przyjmuje go Ninon w pięknym dezabilu w buduarze.
Co tam było i jak tam było — kronika milczy — dość na tem, że biedny szwed cały czas zachodził w głowę czy nie
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - O kobiecie wiecznie młodej.djvu/99
Ta strona została skorygowana.