Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Ofiary półświatka.djvu/162

Ta strona została uwierzytelniona.

Helmanowa zastanawiała się nad czemś chwilę.
— Może się uda! — oświadczyła nagle — I dziś jeszcze wieczorem ujrzymy Hankę! A jeśli się nie uda, jutro zwrócimy się po pomoc do władz... Proszę mnie odwiedzić zrana, panie Korski...
Tak dwóch zaciętych wrogów stało się sprzymierzeńcami. Nie ucieszyło to Korskiego i nad tem się nie zastanawiał. Był zrozpaczony, że oddawszy inicjatywę poszukiwań Hanki w ręce Helmanowej, przez szereg godzin musi oczekiwać bezczynnie.