Helmanowa, niezwykle zdenerwowana, natychmiast pośpieszyła do domu. Tam, odnalazłszy adres Tolka, wysłała doń list, aby w sprawie niecierpiącej zwłoki, stawił się do niej.
Pomocnica wnet pobiegła z tym listem, lecz niezadługo powróciła z przykrą wieścią, że pana Tolka niema w domu i nie wiadomo kiedy powróci. Helmanowa, niby zwierz w klatce, jęła mierzyć wielkiemi krokami swoją sypialnię, aż wpijając z rozpaczy paznokciee w ciało dłoni. Tu znaczyła każda minuta, każda sekunda... Co oni tam robią z Hanką?
— Życie mści się! — wyszeptała w poczuciu własnej bezsilności. — Byle nie było zapóźno, pieniądze wszystkiemu zaradzą!
Ale choć starała się pocieszyć tą myślą, jej wyobraźnię prześladował wciąż obraz Hanki, zmaltretowanej i pohańbionej... Wiedziała, do czego ostatnie męty społeczne są zdolne i jak ją śród tych mętów nienawidzono.
Czas tymczasem płynął szybko... Wybiła dziewiąta i Helmanowa w mieszkaniu pozostała sama.