Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Ofiary półświatka.djvu/178

Ta strona została uwierzytelniona.

Na jej obliczu, nie znać było odrobiny litości, lub żalu.
— Krępowałby mnie tylko i zgubił! — cicho wyszeptały jej usta. — Masz rację, Lutek, do roboty!