nie doprowadziłyby do celu. Ale pozostało wiele spraw, wymagających osobistego porozumienia.
Jeśli zwracam się do Pana, to wyłącznie szczęście Hanki mam na widoku. Chcę wierzyć, że zapewni jej Pan to szczęście i wyłącznie tem powodowana, dobrowolnie usunęłam się z Waszej drogi. Lecz przyszły mąż Hanki powinien być wtajemniczony we wszystko, aby w następstwie nie wynikły niepotrzebne powikłania. Ja, z mej strony, dołożę usilnych starań i mniemam, że niektóre skomplikowane rodzinne interesy, załatwione zostaną ku zobopólnemu zadowoleniu.
Proszę więc Pana, o łaskawe przybycie dziś do mnie koniecznie, około ósmej wieczorem, adres jest Mu wiadomy, gdyż zamierzam omówić z Nim sprawy, niecierpiące zwłoki.
Sądzę, że dla dobra własnego oraz Hanki, nie odmówi Pan mej prośbie, rozumiejąc, że rozmowa nasza jest konieczna i tem lepiej się stanie, im prędzej ona nastąpi. Z góry zapewniam, że bytność w moim domu nie narazi Go na żadne sceny, ani też przykrości, a ograniczymy się oboje spokojnem załatwieniem spraw, o których w moim liście wspominam.
Fred rzucił list na stojący obok stolik i chwilę pozostał w zadumie. Wszystkiego raczej mógł się spodziewać, niźli podobnego wezwania. Gdyby Helmanowa obsypała go gradem wyrzutów, potokiem najordynarniejszych nawet wymysłów i pogróżek, nie przejął by się zbytnio i nawet nie wspomniałby o tem Hance. Lecz Helmanowa, pisząca