Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Ofiary półświatka.djvu/55

Ta strona została uwierzytelniona.

, to rozmówi się z nią, lecz gdzieindziej, bo nie zamierza asystować kokocim orgjom.
Cofnął się trochę wgłąb pokoju, a w tejże chwili rozwarły się drzwi...
Fred otworzył szeroko ze zdumienia oczy... Kobietą, która weszła do buduarku, nie była Helmanowa...