Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Oskar Wojnowski i jego nauka.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.

aury. Jest to jednak nie wszystko, a raczej tylko cząsteczka. Bo bramaistyczna Anra polega na zupełnie czem innem.
Wyciągnięcie przez pacjenta ręki ma na celu wyczucie jego prądów. Na to wystarcza mi kilka sekund. Prądy te uderzają we mnie niezwykle żywo, odczuwam je prawie boleśnie, reaguję natychmiast na odnośny prąd choroby. Dla przykładu nadmienię, że gdy przychodzi do mnie osoba dotknięta luesem, wystarczy mi, gdy w kierunku jego ręki wyciągnę moją rękę — a w tejże chwili mam uczucie jakby wzdłuż mej ręki biegły mrówki. Podobnych, a specyficznych wrażeń doznaję również i przy innych chorobach. Ale to wyczuwanie prądów, to dopiero część pierwsza djagnozy. Jest tu jeszcze część druga, bodaj najważniejsza — która stanowi całe sedno rzeczy i której bez przyrodzonych po temu zdolności nie mógłbym nauczyć się u Bramainów.

Tym najważniejszym sekretem jest jakby duchowe prześwietlanie chorego, o czem nie wie on sam, gdyż siedząc naprzeciw mnie, sądzi, że mu się tylko uważnie przyglądam. W tym momencie zamieniam się jakby w aparat Rentgena, prześwietlający na wskroś chorego W moim aparacie duchowym stają się widzialne wszelkie pozostałości starych chorób. Widzę we mgle jaknajdokładniej odbitkę organizmu chorego, widzę najdrobniejsze niedomagania, trapiące go obecnie i ślady przebytych chorób. Dlatego też często określam chorym nie tylko na co cierpią w danej chwili, ale i cierpienia, jakie przeszli, a których ślady pozostały w ich organiźmie. Oto jest sekret mojej djagnozy. Jak z tego widać, podobna djagnoza nie ma nic wspólnego z djagnozą lekarską, jest rzeczą zupełnie u nas nieznaną — i tylko jeko rzecz nieznaną i nową, a mogącą oddać nauce olbrzymie usługi, należy ją traktować, gdyż bynajmniej nie wyklucza ona zabiegów lekarskich. Ja ze swej strony — zaznacza dalej Wojnow-

14