Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Oskar Wojnowski i jego nauka.djvu/22

Ta strona została uwierzytelniona.

rodzeniu ziół i drzew rozmaitych i innych rzeczy do lekarstw należących“ doktora Marcina z Urzędowa-Urzędowskiego, „Zielnik“ doktora Szymona Syreniusa-Syreńskiego (1613 r.), „Dykcjonarz roślinny“ ks. Krzysztofa Kluka (1786 r.) i nareszcie cały szereg prac z tej dziedziny, z czasów ostatnich.
Jak już wyżej wspomniałem, stosowanie w Polsce ziół, jako leków, sięga pierwszej połowy XVI wieku, przyczem przeważnie duchowieństwo, zwłaszcza zakonne — pielęgnowało u nas sztukę leczenia ziołami. W ostatnich jednak czasach z powodu działalności laików i różnych szarlatanów, wyzyskujących dobrą wiarę ludzi i działających na bardzo wrażliwą i zazwyczaj podnieconą psychikę chorych, — różnemi niby „czarodziejskiemi praktykami“, — połączając sztukę leczenia ziołami z różnemi gusłami i zabobonami, zdyskredytowali zioło-lecznictwo, w konsekwencji czego, zamierało ono powoli, nie tylko wśród pp. lekarzy, lecz również wśród szerokich rzesz społeczeństwa.
Z kilkudziesięciu pp. lekarzy — leczących ziołami, pozostała, niestety, tylko gartka szermierzy i obrońców tej dziedziny wiedzy, podczas, gdy pozostali, bądź to z pobudek osobistych, bądź z powodu fałszywie pojmowanej walki konkurencyjnej, — nie chcąc się narażać na szykany — zrezygnowali z dalszych badań i zarzucili tę wdzięczną, dla dobra ludzkości pracę. Tu i ówdzie, w niektórych okolicach Państwa Polskiego, szczególnie po wsiach praktykowane jest nadal leczenie ziołami, lecz ta — tak zwana „medycyna ludowa“ stąpa niestety po omacku, polegając jedynie na utrzymanych dotąd w ludzie wierzeniach, a nierzadko i zabobonach.

∗  ∗

Chcąc leczyć ziołami i świadomie dążyć do zwalczania choroby, należy być do tego należycie przygotowanym. Nie można bowiem polegać na luźnych wierzeniach,

20