Gliniewska, studentka“. Sprawiło to Tolkowi rozczarowanie znaczne. Studentka? Zamieszkuje w oficynie, w dwóch pokoikach! Ważna persona... Śledząc nieznajomą sądził, że natknie się na córkę bogatych rodziców, kto wie, a nuż hrabiankę...
A co zarobić można od studentki? Lecz w takim razie, czem wytłomaczyć zdenerwowanie i niepokój Helmanowej... Wiruchna obawia się studentki, a ta gdy od niej wychodzi — płacze? Pocóż się włóczy po domach schadzek? Na „taką“ nie wygląda? I ten smarkacz, który natrętnie dobijał się do mieszkania?
Tolek sam nie wiedział, czy stracił czas na śledzenie napróżno, czy też z tych dociekań wypłyną korzyści...
Et, chyba wypłyną?...
Nieomylny instynkt mówił mu, że natknął się na ślad jakiejś skomplikowanej intrygi, którą warto będzie rozwikłać.
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Półświatek.djvu/77
Ta strona została uwierzytelniona.