A dużo, gdyby zechciała, opowiedzieć mogła... Mogła opowiedzieć, że w owej „wyprawie” osoba niejakiego Bilukiewicza odgrywa rolę znaczną, powtórzyć mogła treść podsłuchanej pomiędzy kasjerem a Leszczycem rozmowy, w której parokrotnie wymieniono nazwisko Welskiego...
Nie wyrażali się ci znajomi, wprawdzie, o Welskim przychylnie a nawet się go obawiali z powodu jakiegoś testamentu — lecz, przywykła do ostrożności dziewczyna, nie będąc zupełnie pewną swego towarzysza, wolała milczeć, dopóki o szczegółach nie pozwoliłby jej mówić Balas. Zresztą, daleko więcej obchodziło ją, jaką da on odpowiedź na jej „oświadczyny” — i od tej odpowiedzi uzależniała, czy ma z nim być całkowicie szczerą.
— Więc... cóż ty... na to?... poczęła na pozór spokojnie, zapalając nowego papierosa, choć drżał w niej każdy nerw — wyczuła bowiem instynktem kobiecym, iż jej poryw serdeczny nie znalazł w nim należytego oddźwięku.
— Hm... Moja droga — rzekł, możliwie nadając swemu głosowi ciepłe brzmienie — twoje wyznanie spadło na mnie nagle i doprawdy nie wiem co mam odpowiedzieć... Muszę się zastanowić! Może za jakiś czas, tak ci odpowiem, jakbyś tego sobie życzyła...
Mówiąc te słowa, wielce rad był z siebie i sądził, że równie nieokreślona odpowiedź, nie wiążąc go w niczem — nie obraża Mary. Dyplomatyczny wykręt osiągnął pewien skutek, gdyż