Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Ryta.djvu/188

Ta strona została uwierzytelniona.

rządził. Przeciwnie, starała się wciąż utwierdzić go w mylnem mniemaniu, wmawiając, że to o Stratyńską chodzi!
Ale, w takim razie, kimże jest zbrodnicza dziewczyna? Musi łączyć ją bezwzględnie jakaś tajemnicza nić i ze Stratyńskiemi i z Verą. Nawet prezes wyrażał się wówczas o niej — kiedy Otocki podsłuchał rozmowę — jako o swem dziecku! To zmyliło Otockiego najwięcej! Druga córka? Lecz nikt dotychczas jeszcze nie wspomniał, aby istniały dwie panny Stratyńskie? Jedynie nadmienił pan Tonio, że Ryta ma jeszcze brata, kształcącego się zagranicą! Ach, Tonio...
Tu przyszła na myśl Otockiemu niedokończona z nim na ulicy pogawędka... Tonio wyraźnie użył wówczas słów: „Taka to i córka!...“ Tedy Stratyński posiada drugą córkę, lecz jej istnienie ukrywa, a sprawa ta przedostała się do wiadomości publicznej? Nowa tajemnica?...
Aż poczyna się mącić w głowie...
Wyjrzał przez okno samochodu. Do pałacyku prezesa już niedaleko. Ale... Jeśli przypuszczenia Very były niesłuszne, jeśli awanturnica nie pośpieszyła w tę stronę, jakże niemiłe mu będzie spotkanie się ze Stratyńskim! Stratyński musi żywić żal do niego, że odebrał mu „narzeczoną“... Lecz trudno... Skoro przyobiecał Verze i o życie ludzkie chodzi, spełni swój obowiązek do ostatka...

Teraz śledził uważnie, czy nie dojrzy wyprzedzającego go samochodu. O ile dziewczyna pobiegła na piechotę, przed nią przybędzie! O ile wskoczyła w taksówkę — w chwil parę po niej się zjawi. Chy-

182