Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Ryta.djvu/205

Ta strona została uwierzytelniona.

cha, nie dał wyraźnej odpowiedzi, jak również nie dał odpowiedzi, co oznaczały wzmianki, o „niespodziance“. Odparł tylko, że rychło o wszystkiem się dowiem i że niespodzianka, zamieniła się w bardzo niemiłą niespodziankę. Zaintrygowana, a jednocześnie niespokojna nie śmiałam nalegać. Dopiero nazajutrz, wieczór, u pani Very, przyniósł rozwiązanie. Spotkałam pana. Jął pan do mnie przemawiać w tak dziwny i zagadkowy sposób, że byłam zdumiona. Że znamy się, o jakiejś walizce. Z początku sądziłam, iż szanowny autor wychylił zbyt wiele lampek wina i w oczach mu się troi.
— Istotnie! — zawołał z uśmiechem — Mogłem sprawić wrażenie pijaka!
— Lecz później, gdy jęłam tę całą scenę opowiadać ojcu, i pani Verze, uderzyło mnie ich zmieszanie. Szczególniej zaniepokojony był ojciec. Wreszcie na skutek moich usilnych próśb, wyznał mi wszystko. Wówczas z jego ust i od pani Very dowiedziałam się tych szczegółów, które panu obecnie powtarzam. Zażądano odemnie słowa, że do czasu nikt się o tem nie dowie i przed nikim się nie wygadam. Ponieważ pani Verze udało się w przeddzień odebrać Mary żółtą torbę w cukierni...
— Tą „cukiernią“ było moje mieszkanie! — stwierdził ironicznie w duchu, wspominając w jaki sposób walizka istotnie odzyskana została.

— Ponieważ odebrano Mary walizkę, zawierająca dokumenty i biżuterję, ojciec sądził, że będąc pozbawiona możności szantażowania papierami, jakoteż otrzymania za klejnoty pieniędzy, rychło ukorzy

199