Grąż, opuściwszy swój apartament, tym razem wyszedł pieszo na miasto. Może chciał, po tylu przeżyciach odświeżyć się przechadzką, może uważał, że szofer bywa czasem niebezpiecznym świadkiem.
Naprzód udał się na pocztę i osobiście nadał telegram do Kolbasa, według adresu otrzymanego od żony, później zerknął na zegarek...
Dochodziła szósta...
O szóstej miał spotkanie z nieznajomym, z którym tak tajemniczo rozmawiał przez telefon.
Grąż przebył kilka ulic i wreszcie znalazł s:ę na Pięknej. Tam wszedł do wysokiej, nowoczesnej kamienicy i podążył od frontu, na drugie piętro.
Na drzwiach widniała lśniąca, mosiężna tabliczka — „Marlena Velasco — artystka“.
Zadzwonił.
Rychło rozwarły się drzwi, ukazała się w nich przystojna, elegancka, w białym fartuszku subretka.
Subretki takie widuje się jeszcze na scenach teatrzyków, gdzie uwodzą publiczność wdziękiem