Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Salon baronowej Wiery.djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ I.
Tragiczna zagadka.

Młoda kobieta zdradzała od paru chwil coraz większe zdenerwowanie.
— Ależ zapewniam cię — wyrwał się z jej ust, niecierpliwy okrzyk — że nie robię nic złego!
Siedzący naprzeciw czterdziestoletni, szpakowaty, wygolony mężczyzna o rozumnej i energicznej twarzy lekko potrząsnął głową.
— Nie mówię, że robisz coś złego — odparł. — Lecz twe postępowanie od pewnego czasu jest zbyt lekkomyślne! Te ciągłe dancingi, zabawy z przyjaciółkami... Wczoraj znów wróciłaś nad ranem...
— Ach, tak jakoś się złożyło...
— Może... W każdym razie nie o takiej marzyłem żonie! I ty jeszcze przed paru miesiącami byłaś inna!
Słowa te zabrzmiały dość ostro w luksusowo urządzonym gabinecie. Rozmowa toczyła się pomiędzy czarującą, złotowłosą panią Lili Ordecką i jej małżonkiem Aleksandrem, vicedyrektorem jednego z towarzystw akcyjnych, stołecznych.

3