obrzędy przyjęcia do Zakonu, urządzali w Wielki Czwartek.
Przyjęcie takie polegało na tem, że kandydat wyrzekał się Chrystusa składał na ciele braci wstrętne pocałunki, poczem następowała ohydna, wyuzdana orgja. Templarjusze ucieleśnili nawet czarta w postać t. zw. Bafometa Był to posąg, ukryty w ich tajemnych świątyniach, gdyż, oczywiście, na pozór uchodzili za prawowiernych rycerzy. Posąg ten, wykuty ze szczerego złota, o rubinowych oczach, wyobrażał potwornego kozła, o piersi kobiecej, zasiadającego na ziemskim globie. Wiele szczegółów o tym kulcie, odnaleźć możemy w książce niemieckiego uczonego von Hammera p. t. „Mysterium Baphometis revelatum,” który przypadkiem odnalazł i opisał ich „sekretne statuty”, pochodzące z XIV w., a między innemi obrządek „consolatis”. Oto, skąd poszła nazwa t. zw. „ceremonji Bafometa”, będących ohydnemi obrządkami, czemś w rodzaju czartowskiego nabożeństwa...
— Acha! — mruknął komisarz — poczynam pojmować!
— Nie koniec na tem! — ciągnął Różyc swój wykład dalej. — Gdy publiczny kult szatana stał się wiadomy, władze wystąpiły z całą energją. Powstała inkwizycja. Wiele w jej działalności było potwornego i wielu niewinnych zginęło na stosie, ale śmierć ponieśli i prawdziwi zbrodniarze. Unicestwiono zwolenników „sabbatu”, a zakon Templarjuszy został doszczętnie zniesiony. Ledwie kilku rycerzom udało się uciec, którzy, wedle legend, mieli ów słynny posąg Bafometa wywieźć ze sobą do Szkocji. Jednak, kult czarta i sekty djabelskie przetrwały. Oczywiście, w zmienionej postaci, bardziej ukryte i bardziej za-