Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Sekta djabła.djvu/32

Ta strona została uwierzytelniona.

Mistrz trzykrotnem uderzeniem młoteczka o stolik nakazał ciszę.
— Widziałaś, co cię czeka! — przemówił. — Jeszcze pora się cofnąć... Czy podołasz obowiązkom, które na ciebie nakłada należenie do bractwa?
— Tak! — wyrzekła twardym głosem Mura. — Nie zamierzam się cofać!
— Więc powtarzaj za mną słowa przysięgi!
— Zamaskowane postacie zamarły teraz w bezruchu w swych ławkach, a mistrz powoli wymawiał następującą rotę ślubowania:
— Ja, siostra Amurah, zobowiązuje się stale tajemnicy, cokolwiek się stanie, zakonu dochować, choćby mnie nie wiem jak badano a nawet dręczono i przypiekana gorącem żelazem. A gdybym tę przysięgę złamała, niechaj mi się stanie, na co zasłużyłam. Niechaj, zginę podłą śmiercią, a prochy moje zostaną rozniesione na cztery strony świata, by za zdradę najmniejszy ślad po mnie nie pozostał! Oto, moja dobrowolna przysięga!
Powtarzała te słowa, a gdy skończyła rozległ się chór zebranych.
— Amen!
— Więc jesteś przyjęta ostatecznie, — mówił dalej mistrz. — Jakie będą twoje obowiązki i jaką otrzymasz naukę, później się dowiesz. — Dziś na tej ceremonji zakończymy ten obrząd. Otrzymasz jeszcze nasz znak i pewne myśli do rozważenia. Mistrzu ceremonji, podaj to nowej siostrze...
Wyciągnął w stronę mistrza ceremonji mały emaljowany czarny trójkąt. A gdy ten doręczył go Murze, powoli zaczął przemawiać:

26