O ile na początku spoglądał na towarzysza lat dziecinnych z uśmiechem, o tyle teraz w jego oczach również od czasu do czasu przebiegały błyski niespokoju.
— Dziwne... — wyrzekł, wreszcie.
— Co, dziwne? — powtórzył Grodecki.
— Że — dokończył swą myśl — zaprząta nas właściwie jeden i ten sam temat. Czarny trójkąt. Rozumiesz?
Grodecki nic nie rozumiał.
— I tyś się zastanawiał nad temi samobójstwami, i tym znakiem?
— Zastanawiałem się! Więcej ci powiem! Wiem, co znaczy znak czarnego trójkąta.. A nawet postanowiłem wszcząć z jego przedstawicielami walkę.. Na życie i śmierć.. Bo, jeśli tak jest, jak mówisz, sprawa przedstawia się więcej, niż poważnie..
Grodecki drgnąć. Sprawdzały się najgorsze jego przypuszczenia.. Jednocześnie zaś był rad, że natrafił na człowieka, mogącego mu w tej sytuacji dopomóc.
— Mów, mów wyraźniej — naglił. — Sam pojmujesz, co się ze mną dzieje..
— Chcesz wszystko wiedzieć — oświadczył Otocki. — Uzbrój się nieco w cierpliwość, bo to zajmie sporo czasu.
Jął przerzucać rękopisy, leżące przed nim na biurku. Wyciągnął spory zeszyt.
— Posłuchaj! — rzekł. — Oto moje notatki! Zaczniemy od początku...
Otworzył kajet i począł czytać:
„Jak istnieje kult Dobra, istnieje kult Zła. Jak istnieje kult Chrystusa, istnieje kult Szatana. Kiedy religja Zba-
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Sekta djabła.djvu/43
Ta strona została uwierzytelniona.
37